Nazajutrz słoneczne promienie, muskając moje policzki sprawiają, że się budzę i zwlekam z łóżka. Powoli przecieram oczy i rozglądam się po pokoju. Zauważam Perrie smacznie śpiącą pod swoją pościelą, jak jej spokojna twarz spoczywa na poduszce, a roztargane włosy, trochę zasłaniają oczy. Zayn tak jak obiecał, faktycznie musiał ją jakoś tutaj przetransportować z samego rana. Jestem ciekawa jak?
Wstaję, a gdy moje bose stopy dotykają zimnych paneli podłogowych, mam ochotę z powrotem wrócić do łóżka. Dzisiaj jest niedziela. W zasadzie prawdziwe zajęcia będą się zaczynać od jutra. Postanawiam, że dzisiaj poczytam jakąś książkę lub obejrzę film. Tak to najlepszy pomysł.
Wykonuje szybki prysznic i przebieram się w czyste ubrania. Tym razem wybieram szare luźne, ale na łydkach obcisłe dresy, biały t-shirt z nadrukiem starszej pani pokazującej środkowy palec oraz zapinaną, bordową bluzę z kapturem. Cicho się śmieję z tego jak wyglądam. Typowy dres. Brakuje mi tylko jakichś znoszonych adidasów, oraz groźnego wyrazu twarzy i najlepiej paru pokaźnych tatuaży.
Gdy patrzę na zegarek, oczy wyskakują mi z orbit. Jak to możliwe, że jest już po godzinie czternastej. Nigdy w życiu tyle nie spałam.
Zanim włączam film na moim laptopie, przypominam sobie, że w koszty akademiku są wliczone obiady. Ugh czyli będę musiała się przebrać jeszcze raz...
Zanim włączam film na moim laptopie, przypominam sobie, że w koszty akademiku są wliczone obiady. Ugh czyli będę musiała się przebrać jeszcze raz...
Zmieniam tylko górną część ubrania na dżinsową koszulę, którą wkładam do spodni. W międzyczasie próbuję budzić Pezz ale ta tylko mruczy "Maaamo. Idź sobie, chce spać".
- Perrie, spóźnisz się na autobus do szkoły. Wstawaj młoda panno - żartuję, a ta przerażona otwiera oczy, a następnie zaczyna się śmiać. - A tak serio to musimy iść na lunch.
- Która godzina? - jęczy zaspanym głosem.
- Po czternastej. Nie wiem jak ty ale ja już idę, bo jestem straszliwie głodna.
- Dobra i tak mi się nie chce - mruczy pod nosem i macha ręką idąc w stronę łazienki.
- Ym, ok - mówię i wkładając iPhone'a do kieszeni, wychodzę z pokoju. Na korytarzu panuje zupełna cisza. Aż jestem tym odrobinę zdziwiona, bo po uczelniach spodziewałam się, że będzie tu dużo krzątających się ludzi, rozmawiających nawzajem, a tymczasem okazuje się, że nie. W prawdzie jest ostatni dzień tygodnia i ma prawo być cicho. Ale jednak..
Ruszam po schodach. Zamyślona idę i nawet nie zauważam jak ktoś na mnie wpada.
Ruszam po schodach. Zamyślona idę i nawet nie zauważam jak ktoś na mnie wpada.
- Mógłbyś do chole.. Niall? - już chciałam temu komuś wygarnąć, ale ten ktoś okazał się być Niall'em - Co ty robisz na skrzydle dla dziewczyn?
- Szedłem po ciebie i Pezz - tłumaczy spuszczając głowę w dół. Czyżby wrócił stary, nieśmiały Niallek?
- Och, to miłe - uśmiecham się do niego przyjaźnie, na co od razu odwzajemnia gest - Ym, Pezz się tak sobie czuje i została w pokoju.
- Rozumiem, kac. To przy okazji zobaczysz naszą piękną stołówkę - chłopak ukazuje rządek swoich białych zębów i kiwa abym podążała za nim. Idę krok w krok za farbowanym blondynem, aż czuję jak do moich nozdrzy wdziera się przyjemny zapach świeżo przygotowanego jedzenia. Pamiętam, gdy mama zawsze mi takie robiła kiedy byłam mała.. Wolę tego nie wspominać.
Wzrokiem wybieram miejsce siedzące tuż przy samej ścianie i w myślach proszę, aby nikt go przede mną nie zajął. Stoimy w stosunkowo krótkiej kolejce, ale z każdą minutą widzę jak się powiększa, ludzi przybywa, a pomieszczenie zaczyna tętnić studenckim życiem.
- Ja poproszę bez mleka. Jestem uczulona – mówię, gdy pani podaje mi kawę.
- Och, przepraszam bardzo. Za chwilę dostaniesz drugą - kucharka szybko przynosi kolejną i stawia na tacy, z którą czekam aż chłopak weźmie swoją i udamy się do mojego wypatrzonego stolika przy ścianie, lecz Niall najwyraźniej ma innego plany. Chwile rozgląda się po pomieszczeniu i wybiera miejsce w prawie samym centrum stołówki. Ostatecznie decyduję się aby pójść za nim, ale tylko dlatego że prawie nikogo prócz jego i paru innych osób tu nie znam.
- Smacznego - mówię gdy zaczynamy jeść. Niezdarnie łapię za widelec, który sekundę później wypada mi z dłoni parę metrów ode mnie. Tak świetnie, brawo Carolyn. Widzę jak Niall śmieje się pod nosem, a gdy karcę go wzrokiem, unosi ręce w geście obronnym. Podnoszę się i wyszukuję widelec, a gdy go odnajduję ruszam, aby go podnieść. Kiedy mój wzrok ląduje ku górze, zauważam ten chytry uśmieszek wymalowany na jego twarzy. Rzucam oczami i szybko wracam na swoje miejsce, lecz zanim to robię chłopak, łapie mnie za ramię.
- Usiądziemy razem - mówi stanowczo, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Przykro mi, ale siedzę już z Niall'em - odpowiadam mu z nutką sarkazmu w głosie, na co zabawnie marszczy czoło.
- Świetnie, więc usiądziemy razem.
~Jeśli przeczytałeś/aś zostaw komentarz :)
O boże cudowne.
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego. :)
świetne opowiadanie czekam na więcej!!! :D
OdpowiedzUsuńZ.A.J.E.B.I.S.T.Y
OdpowiedzUsuńMasz talent ^^
OdpowiedzUsuń