Obserwatorzy

nowe fanfiction

czwartek, 19 grudnia 2013

Czwarty

- Pezz, przecież możesz im powiedzieć, że nagle źle się poczułam czy coś.. Ugh, błagam - jęczę lecz przyjaciółka wygląda, jakby to co mówię, było najmniej ważną sprawą. Gwałtownie zamykam drzwi od pokoju, na co otrzymuję od niej niezadowolenie wymalowane na twarzy.
- Perrie! - mówię i nieco podnoszę swój głos.
- Och, daj spokój. Pójdziesz tam, tak samo jak i ja. Nic ci się nie stanie, to tylko zwykła impreza - wzdycha i opada na łóżko, by za chwilę się podnieść i zajrzeć do szafy.
- Z nimi nie będzie taka zwykła. Przykro mi, ale nie mam do nich zaufania, Pezz - mówię, ale dziewczyna olewa mnie ponownie i grzebie w szafie w poszukiwaniu ubrań.
- Lepiej założyć tą.. czy może tą - macha mi przed nosem obiema sukienkami. Dość tego. Muszę wyjść się przewietrzyć, a w dodatku burczy mi w brzuchu.
Ruszam w stronę drzwi, a Perrie od razu reaguje.
- Carls, gdzie idziesz?
- Coś zjeść - mówię, zamykając za sobą drzwi.
Wychodzę na korytarz i schodami ruszam w dół. Tym razem wolę odpuścić sobie windę. Jeszcze może "przypadkiem" trafiłabym na kogoś z paczki Pezz. Czemu ona ma taki talent przyciągania do siebie dziwnych ludzi? W Chaster było dokładnie tak samo. Odkąd pamiętam, zawsze zwracała uwagę jakichś niebezpiecznych chłopaków z naszej szkoły.
Wychodzę z budynku i od razu czuję jak chłodne powietrze przyjemnie otula moje policzki. Rozglądam się w celu odnalezienia jakiegoś baru lub kawiarni. Zupełnie nie znam okolicy, co tylko utrudnia mi sprawę. Mogłaś wziąć mapę czy coś podobnego, przypomina mi moja podświadomość. Przewracam oczami i ruszam w stronę najbliższej kawiarni, w zasięgu mojego wzroku. 
Lekko pcham drzwi aby je otworzyć. Podchodzę do lady, by zamówić kawę latte americano oraz jakieś ciastko. Dobrze wiem, że nie jest to najlepsze rozwiązanie w celu zaspokojenia mojego głodu, ale niestety tutaj podają tylko słodkie rzeczy. W drodze powrotnej będę musiała jeszcze wstąpić do jakiegoś sklepu. Kasjerka każe mi poczekać na swoje zamówienie. Kiwam potwierdzająco głową i rozglądam się trochę po pomieszczeniu. Na pozór spokojna kawiarnia, lecz duży tłok ludzi zdecydowanie dodaje jej życia. Po chwili zauważam, jak ktoś zupełnie mi znany wchodzi do środka. Uśmiecha się, gdy zauważa, że patrzę się na niego.
Odbieram swoje zamówienie i siadam w rogu przy wolnym miejscu.
- Znowu się widzimy - niespodziewanie niski, ochrypły męski głos szepczący mi do ucha, wprawia moje ciało w ciarki.
Przenoszę wzrok na chłopaka z roztrzepanymi lokami na głowie.
- Cześć Harry - wysilam się na uśmiech gdy brunet siada po drugiej stronie mojego stolika. Gdybym mogła wstałabym i przeniosła się na inny stolik, ale nie chcę być nieuprzejma. Poczekam na dalszy przebieg sytuacji.
- Przedwczoraj nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać.. - tak. Z tego co pamiętam to zupełnie mnie olałeś - ale musiałem załatwić parę rzeczy więc..
- Nie musisz mi się tłumaczyć, Harry - mówię biorąc łyka kawy.
- Więc myślę, że powinniśmy zacząć naszą znajomość od początku - o mało co nie zakrztusiłam się płynem. To na pewno jakaś gra, w której ja będę tylko zabawką. Z drugiej strony nie powinnam z góry tak go oceniać. A może jest inny niż mi się wydaje?
Wygląda przekonywująco, więc ostatecznie przystaję na jego propozycji.
- Och, okej.
- Jestem Harry. Harry Styles - uśmiecha się szarmancko i podaje mi dłoń.
- Carolyn Shoenfield. Ale mów..
- Wiem, Carolyn. Ale jeszcze nie teraz - nie rozumiem zupełnie co ma przez to na myśli. Także podaje mu dłoń, na co lekko ją ściska i gestem ręki przywołuje kelnerkę. Ta jakby w skowronkach podchodzi do nas i nie spuszcza wzroku z Harry'ego.
- Słucham, co podać? - mówi wyciągając notesik oraz długopis po czym znów wlepia swój wzrok w chłopaka. Cicho parskam śmiechem, a Harry odchrząkuje.
- To samo co ona, prócz tego ciastka - wskazuje na mnie, a dziewczyna szybko pisze zamówienie. Notes chowa do kieszeni, a drugą kartkę kładzie przy Harry'm, po czym zupełnie przypadkowo przejeżdża dłonią po jego ramieniu i wymija nas idąc w stronę zaplecza.
- Nie myśl już o niej - jego słowa zbijają mnie z tropu, gdy do kieszeni swoich spodni chowa karteczkę z prawdopodobnie jej numerem.
Poza tym skąd on może wiedzieć, że zastanawiałam się głębiej nad jej zachowaniem. To niedorzeczne żebym się tym przejmowała, bo zupełnie nic mnie nie łączy z Harry'm i nigdy nie będzie łączyć.
- Wcale o niej nie myślałam.
- Kotku, widziałem jak byłaś zazdrosna gdy chciała mnie przelecieć wzrokiem. Ale nie martw się ja już jestem zajęty - mówi puszczając mi oczko. Ten Harry zupełnie nie przypomina mi tamtego, którego poznałam niecałe dwa dni temu.
- Nie byłam zazdrosna - marszczę nos na co chłopak się ze mnie śmieje. Kiedy to prawda! Wcale nie jestem o nią zazdrosna. Dlaczego miałabym?
Po paru sekundach Harry otrzymuje swoją kawę, a dziewczyna puszcza mu oczko i odchodzi za ladę. Podnoszę się z miejsca i odkładam talerzyk gdzie znajduje się napis "DZIĘKUJEMY ZA ZWROT NACZYŃ" po czym biorę kawę w dłoń i wychodzę zażenowana z lokalu. Nie muszę długo czekać na to, aż Harry wychodzi za mną.
- Może cię odwiozę? - pyta kręcąc kółkiem od kluczyków samochodu.
- Nie, dziękuję.
- Jesteś pewna? Do akademiku masz około dwie mile drogi - mówi uśmiechając się zadziornie. Jak to dwie mile? To nie możliwe. Z pokoju wyszłam około trzynastej a teraz jest.. Ugh, piętnasta. Chyba ma rację.
- To jak? - pyta ponownie, wkładając rękę do kieszeni.
- W porządku.
Brunet uśmiecha się triumfalnie, gdy podążam za nim w stronę samochodu.

~Jeśli przeczytałeś/aś zostaw komentarz :)
6 komentarzy = next

4 komentarze: